Ta strona wykorzystuje mechanizm ciasteczek (cookies) do poprawnego działania. Więcej informacji na stronie Polityka Prywatności. Zamknij.

Logowanie

47 Laboratory

TOP CLASS Tuner FM - Model 4730 Midnight Blue

TOP CLASS Tuner FM - Model 4730 Midnight Blue image
Galeria okładek

ZamknijGaleria okładek

Typ: w pełni analogowy tuner radiowy FM z trzystopniowym kondensatorem strojeniowym
Zakres: 88 - 108 MHz
Wejścia antenowe: niezbalansowane: 75 Ω (gniazdo typu F) x 1, zbalansowane: 300 Ω x 1
Wyjście: RCA x 1 para
Wymiary: 123 sz x 96 w x 206 d (mm)
Waga: 1.7 kg

Typ: w pełni analogowy tuner radiowy FM z trzystopniowym kondensatorem strojeniowym
Zakres: 88 - 108 MHz
Wejścia antenowe: niezbalansowane: 75 Ω (gniazdo typu F) x 1, zbalansowane: 300 Ω x 1
Wyjście: RCA x 1 para
Wymiary: 123 sz x 96 w x 206 d (mm)
Waga: 1.7 kg

  • 47 Laboratory - producent

Produkt w tej chwili niedostępny.

- I tuner także, poproszę, w pierwszej przesyłce - powiedziałem. Chwila ciszy i mój rozmówca nie bez zaciekawienia zapytał: - Jesteś pewny? Na początku było przecież... RADIO! Jeśli ma się za sobą cztery dekady doświadczeń zawodowych w jakiejś dziedzinie, chciałoby się samemu wiedzieć, co też jeszcze dziś można na świecie wymyślić w zakresie analogowego radia? Dziś radio w high-endzie nie ma sensu! W radiostacjach nagrania muzyczne zgrywa się do mp3, nadajniki przycinają pasmo, siła sygnału zależna jest w istotny sposób od odległości od nadajnika. No i ta antena! Wygięty spinacz czy kawałek drutu może być rozwiązaniem niewystarczającym. - Jesteś pewny? - brzmiało pytanie. Popatrzyłem po pokoju. Dwa elektrety z lat 30. XX wieku, wspaniała opera - cudo polskiej inżynierii radiowej z tego samego okresu, piękny Philips, budowany na polskich kresach na licencji holenderskiej, znienawidzony w latach wojny volksempfänger, "szczekaczka", cudownie wprost zrekonstruowany przez niedoścignionego mistrza w tej dziedzinie, pana Stefana Płatka, który słucha już tylko niebiańskich radiostacji (pozdrowienia, panie Stefanie, kilku odbiorników nie udało nam się tu zrekonstruować!), na drugiej ścianie - seria polskich powojennych konstrukcji. - Jesteś pewny? - ciągle słyszałem pytanie. - Oczywiście, jak można nie mieć dobrego radia!? Kiedy wyjmowałem to "pudełko" z pudełka, nie sądziłem, ze jest tak małe. Spodziewałem się, znając wymiary podane przez Junji Kimure, że nie jest to radiola czy choćby odbiornik salonowy z lat 50. minionego wieku, ale żeby aż tak mały? Gdyby odjąć śruby mocujące i zaciski, to - kolejna konstatacja - czy składa się na niego więcej niż trzydzieści elementów i podzespołów elektronicznych? Junji Kimura. Japończyk. Inżynier. Meloman. Znany powszechnie jako „audio genius” – tworzy swoje konstrukcje poprzez uproszczenie, albo „wyidealizowanie” idei w jej najczystszej formie. Cenię Jego bezkompromisowość. I to przekonanie, że w miliardowej masie entuzjastów dźwięku znajdzie się jednak grupa purystów, by nie rzec wprost - ludzi oczekujących najprostszych, a przez to najskuteczniejszych urządzeń do odbioru fal radiowych. I dlatego skonstruował ten odbiornik, posiadający tylko jeden przełącznik i jedno pokrętło. Przełącznik uruchamia urządzenie, a gałka, by posłużyć się niegdysiejszym językiem, umożliwia dostrojenie się do stacji nadających w pobliżu. Jest to radio stereofoniczne, choć oparte na idei i zasadzie działania określonej w schematach ideowych z lat czterdziestych minionego stulecia. Jest to radio pozbawione jakichkolwiek systemów wsparcia odbioru. Nie ma przełącznika mono/stereo, nie ma funkcji AFC. Dlaczego? A po co? Jest to radio dla ludzi wybitnie, skrajnie, radykalnie wręcz zainteresowanych odbiorem stacji radiowej w najlepszej, analogowej jakości. Sygnał ma być czysty i wolny, pozbawiony filtrowania, ograniczania i separowania. Każde tego typu działanie ingerujące w lepszą (umówmy się!) jakość odbioru - MUSI wpływać na naturalny kształt sygnału, musi go modyfikować, podbijać, wzmacniać, "uszlachetniać" czyli ZMIENIAĆ!. A nam idzie o coś zgoła odwrotnego - my chcemy słyszeć radio w jakości pure, najczystszej. Powie ktoś - ale gdyby był przełącznik mono/stereo mógłbym odebrać więcej stacji! Tak, mógłbyś. Ale po co? To nIe jest radio do słuchania wiadomości czy wyników losowania lotka. Jeśli sygnał nie spełnia standardu high-end - należy zrezygnować z jego odbioru. Kropka. Koniec. Zapakowałem pudełko do kartonika i pojechałem do Międzyzdrojów. Propagacja posztormowa sprzyjała - jak rzadko kiedy - przemieszczaniu się fal radiowych. Włączyłem. Na pierwszy plan rzuciły się stacje niemieckie. Ileż ich tu jest! Potem Dania i Szwecja. W jakimś korytarzu propagacyjnym słyszę Włocha i chyba Serba! Polskie stacje? Oczywiście, są. Jest ich tu najmniej, ale brzmią... no, nie powiem, zaskakująco dobrze! Chcieliby Państwo np. wiedzieć, jak nadaje Trójka? Lepiej od Jedynki? Na tym urządzeniu sprawa jest od pierwszej sekundy - oczywista! Więc - gra! Dopiero teraz spojrzałem na mojego Rogersa i LS3/5a. Uśmiechnięte, od lewej do prawej! I tylko chroboczą z zadowolenia na taki sygnał, na taki dźwięk, jak ogier, co mu świeżego owsa podsypano. Ale... myślę sobie - sprawdzam. I rzucam na stół dwa odbiorniki Leaka, starego lampowego Quada i legendarnego Satellite Grundinga. Prawie poker! Nie mają żadnych szans. Wreszcie ostatni atut. Jeden z najlepszych tunerów wszech czasów - brytyjski NYTECH CTA 252XD. Nie odbieram tu stacji BBC Radio 3, ale mam w uszach jej brzmienie na tym właśnie odbiorniku. Fascynująca, elektryzująca wręcz faktura brzmienia głosów lektor BBC, te alikwoty.. - Kimura-San uzyskał "z zapasem" tamte efekty i zdecydowanie je zdystansował. Jego radio brzmi tak naturalnie! Zgadzam się z uwagami jednego z recenzentów z San Francisco, który napisał, że muzyka z otaczających go radiostacji brzmi na tym radioodbiorniku (cóż za piękne słowo!)lepiej niż z płyt CD. Bo to radio Kimury-San jakby sięga po kod genetyczny sygnału i z jego komórek podstawowych, zadanych przez zacyfrowany zapis na płycie - reinkarnuje tę muzykę w postaci najczystszej, wolnej od wszelkich skutków kwantyzacji i kompresji! Rozsiadłszy się wygodnie w fotelu, puszczam wodze fantazji i oto z czarodziejskiej (radiowej - chciałoby się powiedzieć) lampy wydostaje się dżin i pyta: - Co mam ci zagrać, mój Panie? - Graj, mój dżinie, graj pięknie i długo! Co chcesz, bo wszystko brzmi tu tak wspaniale! - Pod warunkiem, mój Panie, że podłączysz do mnie dobrą antenę! Co miałem zrobić? Podłączyłem. Siedzimy sobie teraz obaj, dżin i ja. I słuchamy, słuchamy, słuchamy... (w tym całym zamieszaniu, nawet nie sprawdziłem, jakiej płci jest ten dżin... Sami Państwo widzą, co potrafi z człowiekiem zrobić dobre radio!)