Ta strona wykorzystuje mechanizm ciasteczek (cookies) do poprawnego działania. Więcej informacji na stronie Polityka Prywatności. Zamknij.

Logowanie

47 Laboratory

Lens 4737 i 4722

Lens 4737 i 4722 image
Galeria okładek

ZamknijGaleria okładek

* Konfiguracja: monitor, 1-drożny, 1-głośnikowy
* Typ obudowy: Bass Reflex
* Materiał obudowy: MDF o grubości 12mm
* Driver: głośnik szerokopasmowy o średnicy 10 cm, skonstruowany przez Takanori Ohmurę
* Impedancja:
* Maksymalny pobór: 25W (praca ciągła), 40W (szczyt)
* Wymiary: W160 x D195 x H260mm około 2,5 kg
* Wykończenie: 6 warstw lakieru ‘czarny fortepian’

Membrany wykonane z niezwykle plastycznego dźwiękowo materiału opartego na tkaninie, której włókna spleciono w szczególny sposób. Ten materiał praktycznie „nie pochłania”, nie tłumi żadnych drgań wywołanych impulsami dźwiękowymi. Jego sprężystość nie ma sobie równych w porównaniu z innymi głośnikami.

Równie nowatorski jest sposób mocowania membrany do kosza głośnika, użyty do tego materiał oraz tworzywo, z którego zrobiono resory. Niweluje on w całości wszelkie tłumienia, które pojawiają się w tym miejscu.

Wreszcie Low-Q-Damper – specjalny materiał z dodatkiem grafitu, użyty do wytłumienia i mocowania głośników. Dzięki niemu idealnie opanowano średnie i niskie tony, powstrzymano całkowicie przepływy rezonansowe powodując, że z tych głośników słyszymy tylko muzykę!

* Konfiguracja: monitor, 1-drożny, 1-głośnikowy
* Typ obudowy: Bass Reflex
* Materiał obudowy: MDF o grubości 12mm
* Driver: głośnik szerokopasmowy o średnicy 10 cm, skonstruowany przez Takanori Ohmurę
* Impedancja:
* Maksymalny pobór: 25W (praca ciągła), 40W (szczyt)
* Wymiary: W160 x D195 x H260mm około 2,5 kg
* Wykończenie: 6 warstw lakieru ‘czarny fortepian’

Membrany wykonane z niezwykle plastycznego dźwiękowo materiału opartego na tkaninie, której włókna spleciono w szczególny sposób. Ten materiał praktycznie „nie pochłania”, nie tłumi żadnych drgań wywołanych impulsami dźwiękowymi. Jego sprężystość nie ma sobie równych w porównaniu z innymi głośnikami.

Równie nowatorski jest sposób mocowania membrany do kosza głośnika, użyty do tego materiał oraz tworzywo, z którego zrobiono resory. Niweluje on w całości wszelkie tłumienia, które pojawiają się w tym miejscu.

Wreszcie Low-Q-Damper – specjalny materiał z dodatkiem grafitu, użyty do wytłumienia i mocowania głośników. Dzięki niemu idealnie opanowano średnie i niskie tony, powstrzymano całkowicie przepływy rezonansowe powodując, że z tych głośników słyszymy tylko muzykę!

  • 47 Laboratory - producent
Add to Basket

9999.00 PLN

monitory:

Nr kat.: Lens 4737
Label  : 47 Laboratory (Japonia)
Nośnik w tej chwili niedostępny.

monitory:

Nr kat.: Lens 4722
Label  : 47 Laboratory (Japonia)

Gdybyś był diabłu nie zaprzedał duszy
i tak byś zginął w zwątpień swych katuszy. **

Żeby przekazać dokładnie to, co chcę Państwu powiedzieć, by przybliżyć choć zarys stanu mojej duszy – ba! pierwszego w dziejach psychologii (wszak to właśnie jest nauka o duszy) udowodnionego przypadku, w którym dusza rzeczywiście "zaumarła" (stan, w który dusza nagle popada i nie chce się jej z niego wyjść, przynajmniej dobrowolnie, towarzyszący sytuacjom zaskoczenia ponad miarę wszelkich oczekiwań, a w zasadzie - druzgocących owe oczekiwania). Ale po kolei. Jesteśmy na początku opowieści. Czerwiec, wspaniała pogoda, świat oszałamia wiosenną nawałnicą. Dzwonek do drzwi, w podskokach zbiegamy z duszą po schodach, by odebrać przesyłkę od kuriera. Oczekiwaną i ekscytującą. O! oj, że aż brrrr, tak oczekiwaną. Proszę, dziekuję, o tutaj, ja wezmę, proszę przeunąć, tutaj, super, bardzo dziękuję, gdzie podpisać? Zaabsorbowany procedurtą i formalnosciami nie zauważyłem, że moja dusza cofnęła sie w głąb pokoju. I – „zaumarła”. Nerwowo rozejrzałem się i z niedowierzaniem zapytałem kuriera – czy to wszystko? - A jeszcze... głośniki!? Takie duże, wie pan, kartony, takie, o, jakieś tak... - Nie – tu wyraźnie napisali ile jest pakunków, pan dostawę pokwitował więc nic tu po mnie. Dusza, blada jak... ok, darujmy sobie niestosowne porównania – trwa w bezruchu. - Ukradli? Nie wysłali? – pytam? Ona milczy. Każdy z kartonów lżejszy od poprzedniego. O wciórności! Gdzie one są? Dusza szturchnęła mnie w bok. Spojrzeliśmy sobie wymownie w oczy, a ponieważ był to dzień nieparzysty (ja jestem żwawszy od duszy w dni parzyste), przymuszony jej – duszy – kolejnym kuksańcem pod trzecie żebro, zacząłem jednak otwierać kartony. No, dokładniej powiedziawszy – większe kartoniki, żeby nie posądzili mnie Państwo o nadmiernie wybujałą wyobraźnię. Pod warstwą pianki, w pierwszym z nich, ujrzałem małą, czarną, błyszczącą... dziurę!? Metafizyka plątała mi zmysły. Żeby to była dziura, a to najwyżej jakiś czarny karzeł. Ba, karzełek. Kwazarek. Meteorycik. Drobina kosmicznego pyłu... Delikatnie wyjąłem ten okruch, co pozostał po zwiastowanej komecie high-endu, szczytowym osiągnieciu japońskiej myśli głośnikowej. Kolejnym cudeńku z 47 Laboratory... Dusza patrzy na mnie. Ja na nią. Ale, jako że ze spraw nadprzyrodzonych liczą się dla nas przede wszystkim fakty – więc widząc jej porozumiewawczy tik głową, wskazujący na przygotowane wcześniej podstawki – mrugnąłem omdlewająco powiekami, tracąc z wolna kontakt z rzeczywistością... I podczas gdy ja osuwałem się bezszelestnie na kanapę, moja dusza wlaśnie z niej dość ochoczo wstawała. Kątem domykanego powieką oka zauważyłem, że pochyliła się i podniosła z podłogi kable głośnikowe.... - Nawet duszę mam jakąś taką – zdążyłem pomyśleć. – Każda inna zajęłaby się swoim ciałem, a moja? Mógłbym ją tu, na kanapie wyzionąć, ona nawet by tego nie zauważyła. Liczą się dla niej tylko te pudełka, klocki, kabelki, głośniczki. Nie wiem, do którego miejsca po przecinku myśl moja w tym nieutulonym żalu nad własną duszą dobiegła, dość na tym, że wchodziłem w stan silnego omdlenia, w jego fazę kolorową rem. Zatem - milczę. Wyciszam wszystko. Powstrzymuję myśli. Odseparowuję się. Odcinam. Powiększam krąg sfery buforowej oddzielającej mnie od wszystkich bodźców zewnętrznych. Niczym wąż wychodzę ze skóry, przesyconej kakofonią dźwięków otaczającego mnie świata... i wpełzam w... nic. Nic. Koniec. - Nie tak to sobie, kurczę, duszo jedna, ten moment wyobrażałem... – ale już mi się wkurzyć nawet na nią nie chce. Po chwili - zaczynam odczuwać świeżość, jakby lekki powiew bryzy. Do moich nozdrzy dociera znany skądś zapach. Jakieś delikatne pluski!? Ale gdzie? Tu, w „Nic”? Jaka tu woda, skąd pluski? Ach, nie... to tylko metaliczne odbicie księżyca w wodzie... – Ale – znów niekontrolowany odruch racjonalizmu, – skąd tu księżyc? We wszystkich relacjach „stamtąd” opisywano jasność, tunel, a tylko mnie się jakiś księżyc musiał przydarzyć. Ja to mam zezowate szczęście... Ale z drugiej strony - co innego może wydawać taki niedosłyszalnie piękny dźwięk? Mimo zamkniętych powiek – wzrok coraz głębiej rozchyla kotary świata ciszy, rozkoszuje się odcieniami dźwięków, które wdzierają się weń bez pytania... Więc tak wygląda... katharsis... Nagle! Kanonada sztucznych ogni o wszystkich kolorach tęczy i marzeń, oświetla ugwieżdżone niebo. Ten sam obraz odbity w wodzie ciszy, która z wrażenia zamarła zamieniając się w lustrzaną taflę! Nie, to nie kanonada, to tylko moja dusza, która w para-delirycznych ruchach co chwilę depcze mi po palcach, wykonując swój dance macabre. Żal śćisnął moje niebijace już serce. Jak była, taka była, ale to moja dusza była... Ale nie tracę rezonu. Bardziej, by ją pocieszyć, niż jej dowalić za tę życiową poniewierkę, jaką mi urządziła. - A masz, doigrałaś się i ty!... Myślałaś, że zostaniesz tam, z tymi twoimi klockami i pudełkami a ja, twoje nieodłączne ciało, popadnę w audiofilską niepamięć? - Puknij się w głowę, co ty bredzisz – ona do mnie i kręci młynki czupryną w rytm muzyki de Falli. - Tej, torreador, a niech cię chudy byk między uszy trzaśnie, niewdzięcznico jedna. - Ja, niewdzięcznica? Ja? – wzięła się jedną ręką pod bok, dusza zasapana, w końcu ani o jeden dzień ode mnie nie młodsza, a drugą z kamerdynerskim okrzykiem: – Voila! ... wskazała na... - Więc to, więc... to tylko... tylko dźwięk z tych głośników!? Z tych... pyłków kosmicznych, okruchów komety? Niewiarygodne! Nieprawdopodobne! Niewyobrażalne! Od tej chwili nic już nie będzie jasne i oczywiste. Ta chwila przekreśliła wszystkie dotychczasowe dogmaty i kanony. Te głośniki nie są z tego świata! Do mojego dostawcy, najbardziej literacką japońszczyzną, której kompletnie nie znam, ale będąc w stanie nadprzyrodzonym, nie był to dla mnie najmniejszy problem - napisałem: - Amazing! Po chwili odpisał: - Lens is a nice speaker and the drivers are very special. I am curious to hear if you will like better alnico or normal version. But, you need to give more time to alnico to burn in. Probably you won't be able to make the final verdict on alnico before end of August. Do końca sierpnia? Mam wygrzewać te głośniki przez ponad 6 tygodni? Dopisał: graj głośno i ostro. Może Chemical Brothers albo jakieś transmisje ze składnicy złomu? Gram. Jazz. Klasyka. Rock. Owszem, też. Klasyka. Jazz. Jazz. Klasyka. Jeszcze 5 tygodni i 6 dni... 5 tygodni i 14 godzin... Jutro – ciąg dalszy. Ale po co? Przecież już słyszę. Słyszę coś, czego nie słyszałem nigdy i nigdzie wcześniej. I on twierdzi, że to nie jest jeszcze wszystko, co potrafią z siebie wydać te skrzyneczki? Lab 4737 na magnesach alnico i 4722 na magnesach zwykłych? Oto potęga głośnika szerokopasmowego. Tylko taki głośnik jest w stanie natywnie oddać pełną strukturę zarejestrowanej rzeczywistości dźwiękowej. Ta – w kolumnach wielogłośnikowych – jest cięta, dzielona, fragmentami przypisywana do głośnika wysoko-, średnio- czy nisko tonowego. W szerokopasmowej konstrukcji odpadają problemy ze zwrotnicami, z reprodukcją danego pasma częstotliwości przez różne materiały membran, konstrukcje karkasów i koszy w poszczególnych głośnikach. Głośnik szerokopasmowy – jeśli jest tak doskonały jak ten, zbudowany przez Takanori Ohmurę – jest rzeczywiście FOTOGRAFIĄ dźwięku postrzeganego zmysłami duszy! Warunek jest tylko jeden – trzeba mieć duszę. Niechby nawet taką jak moja, niewdzięcznicę jedną, ale własną. P.s. Jak wyskakuje na chwilę po coś do sklepiku – pozwala mi usiąść w fotelu i posłuchać, jak grają te czarne gwiazdoemitory muzyki. ** Fr z J.W. Goethe, Faust, tł. Emil Zegadłaowicz, https://wolnelektury.pl/media/book/pdf/goethe-faust.pdf ____________ ' Czas oczekwiania na dostawę - ok. 3-5 tygodni ' Które grają lepiej? Oba! ' kolorystyka - tylko czarny lakier fortepianowy ' Różnica wizualna? Membrany 4737 - złociste, a 4722 - srebrne. ' Które wybrać? Oba. W przeciwnym razie nigdy Państwo nie zbliżą się do odpowiedzi na pytanie, które brzmią lepiej. ____________ Nasza rekomendacja: 1. Zintegrowany wzmacniacz 4736 .



2. Rewelacyjny napęd 4735 .